Starałam się podkreślać fakt, iż jestem frontmenką bardzo męskiego zespołu rockowego, a robiłam to bardzo w stylu macho. W
tekstach piosenek śpiewałam takie słowa, których wokalistki raczej nigdy
nie śpiewały w swoich piosenkach, przynajmniej w tamtych czasach. Nie
byłam bowiem uległa mężczyźnie, nie błagałam go, by do mnie wrócił.
Zamiast tego, kopałam go w dupę, wyganiałam z domu, wyrzucałam się sama
ze związku. Moja postać Blondie była jak dmuchana lala, ale z bardzo
mrocznym, prowokacyjnym i agresywnym charakterem. Udawałam taką postać, i
to udawałam na serio.
Debbie Harry – na wskroś nowojorska i najbardziej seksowna wokalistka
ery new wave, postpunk. Blondie usłyszałem po raz pierwszy w 1977 roku.
Był to kawałek Denis później trafił do mnie fantastyczny album Parallel
Lines, z którego to Blondie wypuszczało singiel za singlem m.in. Heart
of Glass, One Way or Another czy Hanging on the Telephone. Późniejsze
Atomic, Dreaming czy Call Me były hitami po obu stronach Atlantyku.
Debbie wraz ze swoim partnerem Chrisem Steinem mieli nieprawdopodobny
talent do pisania fantastycznych piosenek… A resztę przeczytacie w tej
ekscytującej biografii
– Muniek Staszczyk
Prawdziwa punkówa – drapieżna, niezależna, inteligentna. Odważnie
pisze o nowojorskiej scenie muzycznej lat 70., brudnej i pełnej
narkotyków. W Face it śledzimy transformację Debbie od kelnerki, która
obsługiwała Janis Joplin, przez sex-symbol, której David Bowie pokazywał
penisa aż do ikony muzycznej (pierwsza płyta, którą John Lennon puścił
synowi to było właśnie Blondie) i muzy popkultury, którą uwiecznił Andy
Warhol. To rockowa jazda bez trzymanki – z jednej strony poruszająca
serce adopcja czy brutalny gwałt, a z drugiej największe koncerty i
międzynarodowa kariera. Przy lekturze warto mieć przy sobie raz dobry
trunek, a raz chusteczki, bo takie jest życie Debbie.
– Anja Orthodox